Podczas sekcji zeznań w procesie, który rozpoczął się 16 października w Krakowie, dwóch rosyjskich najemników przyznało się do odbioru ulotek od Grupy Wagnera podczas pobytu w Moskwie. Andriej G. oraz Aleksiej T. mieli za zadanie werbować w Polsce nowe osoby do tak zwanych „wagnerowców”. Proces ten toczy się w oparciu o akt oskarżenia, którego objętość wynosi aż 630 stron.
Pierwszy z zarzutów kierowanych wobec nich odnosi się do uczestnictwa w zorganizowanym związku zbrojnym, mającym na celu popełnianie czynów o charakterze terrorystycznym. Drugi zarzut dotyczy działania na rzecz Grupy Wagnera poprzez prowadzenie nielegalnej rekrutacji do tej organizacji, co jest sprzeczne z prawem międzynarodowym. Trzeci, ostatni zarzut, oskarża ich o prowadzenie działalności szpiegowskiej na terenie Polski dla Federacji Rosyjskiej, czyli prowadzenie tzw. „wojny hybrydowej” – wyjaśnia prokurator Piotr Krupiński.
Andriej G. i Aleksiej T. są oskarżeni o to, że rozkleili w Krakowie i Warszawie setki naklejek rekrutacyjnych do Grupy Wagnera. Dzięki tym naklejkom, potencjalni rekruci mogli skontaktować się z osobami odpowiedzialnymi za werbunek do tej organizacji. Ponadto, obaj najemnicy mieli rozpowszechniać w polskich miastach oraz w Berlinie i Paryżu plakaty krytykujące politykę Unii Europejskiej.
Podczas procesu Andriej G. nie przyznał się do winy ani nie złożył wyjaśnień. Wcześniejsze oświadczenia, które złożył przed prokuraturą i które sąd odczytał podczas środowej rozprawy, sugerują, że nie planował prowadzić działań propagandowych dla Grupy Wagnera. Jego celem było zarobienie pieniędzy i nie zdawał sobie sprawy z konsekwencji swoich działań.