Mieszkańcom Krakowa nie podoba się pomysł władz, aby wyciąć ponad pięćset drzew i w ich miejscu postawić kosztowne muzeum. Mieszańcy Krakowa zbierają podpisy pod petycją, która ma uratować drzewa przed wycinką. Muzeum, czyli Miejsce Pamięci KL Plaszow kosztowałoby miasto 50 milionów złotych. Mieszkańcy wykazali się odpowiedzialnością i kreatywnością. Stworzyli, bowiem kilkadziesiąt innych pomysłów na upamiętnienie ofiar obozu koncentracyjnego.
Na ratunek drzewom
Mieszkańcy Krakowa nie protestują przeciwko budowie miejsca pamięci, ale nie mogą zgodzić się z zasadnością wycinki aż tylu drzew. Chcieliby wybudować muzeum w innym miejscu, albo pomyśleć nad skromniejszym rozwiązaniem. Artyści i aktywiści zwrócili się do władz z prośbą o odroczenie prac na okres trzech miesięcy.
Władze Krakowa chciałyby zagospodarować ogromny teren i wykorzystać go, jako miejsce pamięci. Pokazać tym samym, że teren, który kiedyś był obozem koncentracyjnym, w którym ginęli ludzie może stać się po latach miejscem pamięci narodowej. W czasie wojny na 80 hektarowym terenie najpierw naziści stworzyli obóz pracy, a później przerobili go na obóz koncentracyjny.
Obecny teren dawnego obozu porasta dzika zieleń
Na obszarze byłego obozu koncentracyjnego znajdują się trzy masowe mogiły, a także dwa cmentarze żydowskie i pozostałości obozu. Niechlubne miejsce doczekało się także pomnika, który nawiązuje do dawnych wydarzeń. Mieszkańcy Krakowa nie widzą, więc potrzeby stawiania w tym miejscu jeszcze wielkiego Muzeum.
Zielony, dziki teren jest obecnie jednym z największych tego typu miejsc w Krakowie. Ludzie spacerują wśród zieleni i nie wyobrażają sobie, aby miejsce to zniknęło z mapy miasta. Władze z kolei twierdzą, że wytną tylko tyle drzew ile potrzeba, uporządkują teren, a także dokonają nasadzenia innych drzew i roślin.