W przyszłym roku w Krakowie planowane jest wprowadzenie nowego systemu opłat za korzystanie z komunikacji miejskiej. W ramach tego systemu, pasażerowie nie będą już płacić za czas jaki spędzają na przejażdżce, ale za pokonany dystans. Taki pomysł jest unikalny na skalę kraju, co podkreślają przedstawiciele Zarządu Transportu Publicznego, określając go jako „duża rewolucja”. Jak informuje Sebastian Kowal z Zarządu Transportu Publicznego, obecnie trwają analizy nad projektem uchwały dotyczącej „biletu kilometrowego”, który ma być gotowy do omówienia przez radę miasta w przyszłym roku.
Zanim pojawił się pomysł „biletu na kilometry”, rozważano wprowadzenie biletów przystankowych. Ten kierunek działań poparli już dwa lata temu krakowscy radni. W praktyce miałoby to oznaczać, że opłata za przejazd byłaby naliczania na podstawie liczby pokonanych przystanków. Taki model obowiązuje już w Poznaniu oraz w Lublinie, gdzie pasażerowie przy wsiadaniu i wysiadaniu z autobusu lub tramwaju przykładają do czytnika kartę aglomeracyjną, a system na bieżąco nalicza opłatę za przejazd. W obu miastach – Poznaniu i Lublinie – taryfy są degresywne, co oznacza, że im większy dystans pokonuje pasażer, tym niższa jest opłata za jeden przystanek. Dla ilustracji, w Lublinie pierwszy przystanek kosztuje 86 groszy, drugi – 62 grosze, a trzeci już tylko 54 grosze.