Choć Kraków jest miastem znacząco atrakcyjnym dla plażowiczów i miłośników spacerów dzięki takim miejscom jak Zakrzówek, Bagry, Przylasek Rusiecki oraz mnogość stawów w parkach, niestety nie wszystkie zbiorniki wodne są bezpieczne. Niektóre z nich, pomimo swego urokliwego wyglądu z lotu ptaka, skrywają na dnie groźne sekrety. Taki przykład stanowią bajora przy ulicy Dymarek, które choć na pierwszy rzut oka prezentują się atrakcyjnie, to przy bliższym badaniu okazują się być skażone przemysłowymi odpadami.
Stężenie metali ciężkich takich jak ołów, rtęć, cynk czy kadm w tych zbiornikach jest alarmujące. Wszystko to stanowi potencjalne zagrożenie dla zdrowia ludzi. Kilka lat temu „Gazeta Krakowska” we współpracy z Radiem RMF podjęła próbę nagłośnienia problemu. Powstały badania, kontrole a nawet prokuratura wszczęła śledztwo. Mimo wszystko, stwierdzono że zanieczyszczenia i toksyczne odpady są w „normie”, mimo że ich ilość wynosi kilkanaście milionów ton na terenach wokół bajor.
Rada Miasta Krakowa również próbowała poruszyć ten problem, jednak bez większych efektów. Choć przeprowadzone na zlecenie władz miasta badania gleby wykazały przekroczenie dopuszczalnych norm zanieczyszczeń, to reakcja na te wyniki pozostawiła wiele do życzenia. Obecnie temat zdaje się być zawieszony. Nikt nie podejmuje się rekultywacji tego obszaru – przedsięwzięcie to wiązałoby się bowiem z kosztem rzędu setek milionów złotych.