Na dwóch strategicznych skrzyżowaniach w Krakowie zagościły niedawno żółte kamery. Ich głównym celem jest rejestracja i karanie kierowców, którzy ignorują czerwone światło. Mimo że urządzenia te nie są jeszcze w pełni operacyjne, wywołały one już wiele kontrowersji. Niektórzy twierdzą, że system nie działa poprawnie podczas warunkowego skrętu w prawo, kiedy to kierowcy mogą to zrobić pod światłem czerwonym, jeśli pojawia się zielona strzałka. Krytycy systemu zarzucają mu, że mandaty są niesprawiedliwie wystawiane nawet wtedy, gdy kierujący prawidłowo wjechał na skrzyżowanie, ale opuścił je już po wygaszeniu zielonej strzałki. Główny Inspektorat Transportu Drogowego odniósł się do tych zarzutów.
Nowe kamery zostały zamontowane na skrzyżowaniu ulic Nowohuckiej i al. Pokoju oraz na skrzyżowaniu ulic Zakopiańskiej, Wadowickiej, Tischnera i Brożka. Na razie jednak nie wiadomo, kiedy urządzenia rozpoczną swoją pracę.
– Systemy RedLigt, które zostały zainstalowane w Krakowie, są na razie nieaktywne. Czekamy na podłączenie prądu przez lokalne zakłady energetyczne – poinformowało Biuro Informacji i Promocji Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego.
System monitorowania przejazdów na czerwonym świetle już funkcjonuje w wielu polskich miastach. Na przykład, cztery miesiące temu podobne kamery zamontowano na Rondzie Solidarności w Nowym Sączu. W ciągu pierwszych trzech miesięcy działania systemu odnotowano tam aż 4,3 tys. przypadków łamania przepisów. Podobnie jak w Krakowie, również tam pojawiają się głosy krytyki dotyczące funkcjonowania urządzeń podczas warunkowego skrętu w prawo przy zielonej strzałce.