Niedawno powołano do życia krakowski oddział Społecznego Komitetu Budowy Metra, co nie wywołało jednoznacznej reakcji. W przeciwnym razie, informacja ta spotkała się z mieszanymi uczuciami wśród społeczności, gdzie niektórzy byli mniej entuzjastyczni w odniesieniu do tego pomysłu.
Rozgorzała dyskusja na temat konieczności drążenia tuneli pod historycznym miastem. Krytycy sugerowali, że zamiast inwestować w metro, lepiej byłoby skupić się na rozwijaniu szybkiego i bezkolizyjnego transportu miejskiego. W tym kontekście, kluczowe są dwa słowa: „szybki” i „bezkolizyjny”.
Często zdarza mi się czekać na przystanku, wypatrując jakiejkolwiek nadjeżdżającej komunikacji miejskiej. Albo siedzę w tramwaju, który mimo swojej predyspozycji do szybkości, musi zatrzymać się na czerwonym świetle – jak na przykład na rondzie Grzegórzeckim – aby przepuścić lawinę samochodów. Moja koleżanka z redakcji perfekcyjnie podsumowała te frustracje, stwierdzając: „komunikacja miejska nie powinna służyć do dyskryminacji osób, które nie posiadają samochodu”.