Rzeka Prądnik wzbudziła podejrzenia wielu mieszkańców okolicznych miejscowości, w tym aktywistów, którzy podjęli działanie. Grupa 40 osób przeczesała 19-kilometrowy odcinek rzeki, by sprawdzić, czy nie jest regularnie zanieczyszczana. Okazało się, że jest. Aktywiści znaleźli aż 100 ukrytych rur, którymi do rzeki wylewane są rozmaite substancje.
Urzędnicy tłumaczą, że spraw jest za dużo
Aktywiści nieodpłatnie przeczesali rzekę Prądnik, by potwierdzić smutne przypuszczenia. Możliwe, że wiele ścieków trafia do rzeki w sposób nielegalny. Problem zgłoszono krakowskim urzędnikom i odpowiedź była zaskakująca. Urzędnicy przekazali, że mają świadomość złej sytuacji związanej z przepływającą w Krakowie rzeką. Urzędnicy oznajmili, że mają za mało „mocy przerobowych”, by móc zająć się problemem. To dodatkowo pokazuje, jak wiele jest podobnych sytuacji i jak tragicznie traktuje się rzeki w Polsce. Na apel aktywistów odpowiedział także Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska. Wkrótce ktoś zajmie się sprawą. Osoby, które nielegalnie odprowadzają ścieki do rzeki, będą miały do czynienia z policją.